(SKiN)
Dziś ostatni dzień na Timorze a także w Indonezji. Wracamy do Dżakarty, a później mamy lot do Istambułu. Wstajemy bardzo wcześnie rano aby zdążyć na samolot. Edwin załatwia tylko dla nas tańsze bemo na konkretną godzinę. Wcześniej przy porannej kawie kibicujemy mu w wypieku bułek na hamburgery. Jest w tym niezły, żartujemy aby otworzył w Kupang McDonalda ;-).
Bardzo nam się spodobał konkretny ale jednocześnie uczynny charakter Edwina.
Edwinowe bułki na hamburgery w przedpotopowym ale działającym piekarniku.... (Mario64 - coś jest w Twej filozofii aby nie rezygnować ze starych rzeczy :-) ).
Zabawne ale Edwin w swej prozachodniej kulturze kulinarnej serwuje oryginalne tabasco zamiast znacznie, znacznie tańszych lokalnych zamienników... ;-)
Lot do Dżakarty.
Długie, naprawdę długie godziny wyczekiwania na lotnisku w Stambule. Dziewczyny zwiedziły wszystkie strefy bezcłowe, zakupiłem alkohole dla Rodziny ale co przez kolejne robić? ... spaaaać... :-|
Karolina próbuje uzupełnić bloga. Ale już teraz wiemy, że to tak łatwo nie poszło... Trzeba było za namową Mirka Feculaka czekać rok... ;-)
Lotnisko w Stambule jest ogromne....
... co chwila jednak musimy zmieniać poczekalnie przy gate, tak aby było pusto. Unikamy tych gdzie ogłaszają loty do Paryża, niemieckich miast i Bruxeli - pełno hałaśliwych Turków.
Jakoś dolecieliśmy na miejsce. Do domu. Michaś przez kilka dni nie opuszczał nas ani na krok, my Jego też nie :-)
Tradycyjnie dziękujemy Wszystkim, którzy w jakikolwiek przyczynili się do łatwiejszej naszej podróży. A jest Was wielu. Nie będziemy już wymieniać z imienia. Dość, że wymienimy naszych Rodziców: Halinę, Jadwigę, Ryszarda oraz Jurka. Dzięki Wam, Dziadkowie, że zostaliście z naszym Michałem i cały czas się o nas martwiliście! :-).
Dziękujemy także naszym wiernym czytelnikom za cierpliwość ;-). W przyszłości postaramy się poprawić :-)
[SKiN]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz