wtorek, 18 sierpnia 2015

2015 - 19. Tradycyjna wioska Bena i droga do Ruteng

23.07.2015 r.
(Natalia)

    Następnego dnia wstaliśmy po siódmej, gdyż z Donatusem umówiliśmy się na ósmą. Szybkie dopakowywanie, śniadanie wraz z okropnie słodką kawą i idziemy na parking, gdzie nasz samochód stoi z już włączonym silnikiem. Trochę się dziwimy, bo Donatusa nie ma w środku. Po kilku minutach przychodzi nasz kierowca i ruszamy do Rutang. Po drodze mamy jeszcze w planach odwiedzenie tradycyjnej wioski - Bena. Widoki zapierające dech w piersiach - już nad Bajawą królował jeden z największych na Flores wulkanów - Inerie (2245 m).

czwartek, 13 sierpnia 2015

2015 - 18. Gorące źródła i Bajawa

22.07.2015
(Karolina)

   Po wspaniałym dniu spędzonym na snoorkowaniu dziś kolejna podróż przed nami. Naszym celem jest dotarcie do miasta Bajawa. Jeszcze zanim wsiedliśmy do samochodu Donatus ostrzegał nas, że droga jest w fatalnym stanie. Znaczna jej część to jedna wielka dziura. No trudno, jak chce się przeżyć przygodę to trzeba umieć się dostosować do warunków jakie panują. Z Natką zajmujemy tylna kanapę samochodu. Ruszamy. Pierwsze 5 km całkiem przyjemnie. Myślę sobie, nie jest źle. No i zaczęło się. Wjeżdżamy w góry, zaczyna się 'spaghetti road' (tak na drogi na Flores mówi Donatus). Cały czas na pierwszym biegu, prędkość 10 km i pełne skupienie Donatusa. Muszę tutaj dodać, że jest świetnym ostrożnym kierowcą. Z drugiej strony od 7 czy 8 lat trasę z Maumere do Labuanbajo pokonuje 4 raz w miesiącu w sezonie od maja do września, więc pewnie może spokojnie zamknąć oczy a i tak dojedzie ;-)

środa, 12 sierpnia 2015

2015 - 17. Flying Fox Island

21.07.2015
(tego samego dnia)
(Slawek)

   Płyniemy na zachód. Po lewej w oddali widzimy mały rybacki porcik, z którego wypłynęliśmy - Riung. Przed nami największa wyspa tego urokliwego archipelagu - Ontoloe (Pulau Kalong). Opływamy ją od północy. Brzegi porastają liczne mangrowce.
   Wiedzieliśmy po co płyniemy na ta wyspę. Ja jednak byłem zapatrzony w wodę i rafę widoczną pod nią. Karolina krzyknęła:
- Są! Ile ich jest...!
- Gdzie? - dopytuję
- Tam na drzewach, na gałęziach, wszędzie...!
Spoglądam na pobliskie drzewa, faktycznie są, zwisają z gałęzi jak duże owoce avocado...

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

2015 - 16. Siedemnaście wysp

21.07.2015
(Slawek)



- 17 wysp? Nie, to tylko utarta nazwa dotycząca tych największych, w rzeczywistości jest ich 28 - odpowiada na moje pytanie Donatus, który wczoraj deklarował, że zostaje w pokoju i odpoczywa po uciążliwej drodze, a my płyniemy z Bajo. Dziś rano okazało się, że Donatus zregenerował sily przez noc i płynie z nami. Super :-).
   Wczoraj wieczorem nasz kierowca dał nam szybki kurs komunikacji z naszym rybakiem, który nie zna ani 1 słowa po angielsku i tylko dość prosto bahasa indonesia. Mówił nam, że jeśli chcemy płynąć na jakąś wyspę - wskazujemy na nią ręką, chcemy jeść - wskazujemy brzuch i usta i tak dalej... No cholera... prosty ten język bajo... ;-). Nie mieliśmy jednak okazji go przećwiczyć, nasz tłumacz jest z nami ;-).

czwartek, 6 sierpnia 2015

2015 - 15. Na północ wyspy

20.07.2015
(Sławek)
(tego samego dnia)

   Zjeżdżamy z Kelimutu. Po drodze robię fotki krajobrazom ale i konkretnym okazom drzew. Zauważam bardzo ścisłą korelację między moim obiektywem a zachowaniem Donatusa. Ledwo pomyślę o zrobieniu fotki on już się zatrzymuje. I to wcale nie w miejscach 'must see'. Pewnie wczoraj po drodze z Maumere do Moni wczuł się w te moje oczekiwania ;-). Odpowiada mi to, nie tracę czasu na wyjaśnienia itp. Coraz bardziej jestem przekonany do pomysłu wynajęcia samochodu z kierowcą, zamiast tłuc się 'public transport'.... [Całość posta niżej]

środa, 5 sierpnia 2015

2015 - 14. Kelimutu

20.07.2015
(Sławek)

   Puk, puk - słyszę jakieś ciche stukanie do drzwi. Pewnie sen. Po chwili się jednak powtarza ale już troszkę głośniej. Próbuję się wydostać spod prześcieradła.
Otwieram drzwi, tak to Donatus, nasz kierowca, owinięty szczelnie sarongiem pyta nieśmiało, czy zapomnieliśmy o wczorajszej umowie.
- Nie, no oczywiście, że nie zapomnieliśmy!
Donatus wczoraj z nami umawiał się, że jeśli będzie dobra pogoda to wyruszamy o 4 rano aby być przed świtem na wulkanie, jeśli zaś będzie słaba to wyruszymy o 7. Do końca nie wiedziałem o co chodzi z tymi godzinami i pogodą, a Donatus jakoś nie kwapił się z wyjaśnieniami. Teraz stoi przed naszymi drzwiami i ze szczerym uśmiechem pokazuje niebo i gwiazdy na nim.
- Daj nam 5 minut i zaraz będziemy w samochodzie - odpowiadam..... [Całość posta niżej]